sobota, 15 lutego 2014

ROZDZIAŁ I

   Usiadłam na końcu autobusu. Jak zwykle. Siadałam tam zawsze kiedy jechałam do obozu. Jakoś zdołałam nawet polubić samotność. Tak, ja Bianca di Angelo prawdopodobnie zostanę starą panną z duchami. Niestety... Jeśli jesteś spokrewniona z Hadesem gadanie z umarłymi masz już w pakiecie. Ale były też plusy, domek numer 13 w którym zawsze mieszkałam był całkowicie na moją własność. I tutaj prawdopodobnie pozytywy się kończyły... Minusów za to było tyle, że gdybym dziś zaczęła, skończyłabym za trzy dni. Pierwszym była z pewnością samotność. No cóż, życie będąc wnuczką Pana Podziemi łączyło się z byciem forever alone'm. Jeden raz ostałam walentynkę, trzy lata temu. Martin, uczeń z wymiany jeszcze nikogo nie znał więc wysłał kartki wszystkim. Oznaczało to, że dostałam w życiu tyle walentynek ile Alice Stoll. Była to delikatnie mówiąc, gruba 12-latka, która nosiła okropne okulary, a jej twarz była cała w ohydnych pryszczach. Będąc nadal szczera mogę dodać, że zasłużyła na ksywkę "świnka Piggy", ale i tak znalazłabym parę lepiej pasujących określeń. Pozostając jednak damą wolę ich nie wypowiadać.
   Ze znudzeniem obejrzałam zawartość plecaka, który często nosiłam ze sobą. Znalazłam tam jedną butelkę jakiegoś soku jabłkowo-miętowego, kilka Snickers'ów, Mars'ów i innych batonów, parę czekolad, paczkę żelków aż wreszcie natknęłam się na słuchawki oraz mój odtwarzacz MP3. Wzięłam jeszcze jakąś książkę, wcześniej włączając moją ulubioną piosenkę tak głośno, że ledwo docierały do mnie własne myśli.
*
   Obudziłam się kiedy ktoś szturchnął mnie w ramię. Zdziwiło mnie to, ponieważ jako wnuczka Hadesa byłam zazwyczaj omijana szerokim łukiem. Spojrzałam na swojego "prześladowcę"z chęcią mordu w oczach. No tak... Może to i trochę dziwne, ale... Bogowie! On nie dał mi się wyspać! Jak kiedyś wybuduję własne państwo i zostanę w nim królową, ludzie będą mieli tam zakaz budzenia innych! A jeśli ktoś zaryzykuje i to zrobi, będzie musiał dostać dożywocie w więzieniu.
No więc przede mną stał wysoki, czarnowłosy chłopak, o szarych oczach dziecka Ateny. Miał na sobie zwykły, niebieski T-shirt, ale nawet on dodawał mu uroku. Jakieś, na oko pierwsze, lepsze dżinsy i czarne adidasy. Szczerze? Gdyby nie oczy nigdy nie przeszło by mi przez myśl, że ten chłopak może mieć coś wspólnego z Ateną. Sposób w jaki się poruszał, wygląd (tylko nie te cholerne gałki oczne)... To wszystko wyglądało jakoś inaczej.
- Mogę usiąść? - zapytał a ja spojrzałam na swoje nogi. Siedziałam - a właściwie leżałam - na dokładnie 3 miejscach. Spróbowałam zrobić to bardziej po ludzku, a chłopak usiadł obok mnie.
- Jake Jackson - przedstawił się z taką miną, jakby oczekiwał, że zaraz się przed nim ukłonię. Zaraz... Jackson?! Ledwo powstrzymałam się od prychnięcia. Jak widać, pani i pan bohater postanowili choć raz wysłać synka do Obozu Herosów. Rodzice mi o nich opowiadali... A właściwie to tylko Thalia. Tata jakoś wolał unikać tego tematu. Wiedziałam, że obwiniał wujka Percy'ego o śmierć swojej siostry, ale już minęło tyle lat, że powinien mu wybaczyć! Bianca di Angelo... To po niej mam to imię. Nawet nie wiem dlaczego tata mnie tak nazwał... Pewnie nadal mu jej brakuje, a zawsze mówi, że jestem do niej podobna. Ale, wracając do tematu. Cała rodzinka Jackson odwiedziła nas raz odkąd się urodziłam, ale byłam pewna, że już wcześniej stracili ze sobą kontakt. Mama odeszła z łowczyń Artemidy, Percy i Annabeth się pobrali itd. No wiecie, moi rodzice wzięli ślub i jakoś żyli dalej. Reszta też sobie chyba radzi... Znów się pogubiłam. Kiedy Percy Jackson i reszta bohaterskiej rodzinki postanowili nas odwiedzić mój wspaniałomyślny tatuś cały czas siedział fochnięty. Czasami zachowuje się jak jakaś nastolatka, mimo że teoretycznie ma prawdopodobnie ze 100 lat.
- Bianca di Angelo - powiedziałam próbując naśladować ton jego głosu. Gdy to powiedziałam Jake wytrzeszczył oczy. Jakiś czas później dojechaliśmy do Obozu Herosów. Każde z nas milczało, a ja byłam z tego nawet zadowolona.
*
   Wszyscy siedzieliśmy w pawilonie jadalnym kiedy usłyszeliśmy głośny huk. Każdy zerwał się ze swoich miejsc żeby to zobaczyć, a niektórzy nawet zaczęli wyciągać miecze i sztylety. Gdy wszyscy już staliśmy przygotowani do walki zobaczyliśmy "winowajcę".
   James Valdez wleciał w tym momencie do obozu. Tak. Wleciał. Ten to ma przywileje... Może sobie latać spiżowym smokiem, a mnie nie wolno mieć rybki! I gdzie tu sprawiedliwość?! No ale po tym jak James skończył to swoje "wejście smoka", zaczął się przymilać do jednej z córek Afrodyty.
- Idę się pociąć... mydłem - mruknęłam i się odwróciłam aby pójść do domku Hadesa. Zdążyłam jeszcze usłyszeć wywołaną przeze mnie salwę śmiechu.
___
Wiem, że krótki ale jakoś nie miałam weny do dłuższego!
Proszę o komentarze!
~Mad

13 komentarzy:

  1. Jesteś wspaniała :')
    Częściej te rozdziały siostra! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. PIERWSZA ^^
    Matko Wenus, James rozwalił system. Ej, ja też zawsze wyobrażam sobie coś takiego O.o Nico ma ze 100 lat, ah, tak pamiętam XD Więcej i czekam na Ad ^^

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Ad, córka pewnego słonecznego zjeba z lirą...

    OdpowiedzUsuń
  3. Chyba będziesz pierwszą autorką, które opowiadania będę czytał =D Czuj się zfejmowana. I to jest opko, które broniłem! Kągratsy i czekam na następny rozdział!

    Pozdrawia Generał Tasak Tasakiewicz z pokładu Czarnej Tej Rakiety, celując w redakcję Twistu z działa hejterskiego.

    OdpowiedzUsuń
  4. no no sis postarałaś sie ;3 czekam na nexta <3 <3 <3 Taki zaszczyt cnie xdd Podzro i życzę weny xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne, ubóstwiam to opowiadanie. Czekam na następne rozdziały (obserwuje). A tu blog mego autorstwa dodam prolog jeszcze dziś -
    http://zycieherosanaolimpie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Bianca di Angelo <3
    James Valdez <3
    Jake Jackson <3
    Genialne to jest :* Musiałaś skończyć akurat w tym momencie?XD Cała Mad, kończy na najlepszym...
    Fochnięty NicoXD Czyżby nadal coś czuł do Persiaka? HahaXD

    OdpowiedzUsuń
  7. Kobieto i ty jeszcze śmiałaś się zapisać do Herosowej grupy wsparcia dla niedowartościowanych pisarzy??? Przecież to oryginalny i sam w sobie świetny pomysł! Dzieci bohaterów Riordana spotykają się w obozie... ^^ Miodzio! nie chce m się wyliczać błędów, bo było ich tylko kilka.
    Błagam cię o jedno: niech nie będzie tak, że wszyscy z siódemki przeżyli! D: Nie wiem, skasuj Piper i Jasona, czy coś XD
    Na razie węszę tu trójkącik, ale zobaczymy >u< I czekam na ciekawą, uzasadnioną misję, a nie taką z kosmosu... niech muzy będą z tobą i czekam na rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. PISZ LAZEL ! XDXD PISZ ŁÓŻKO XD SKASUJ FRANKA XD XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Geniusz z ciebie :O Chce więcej :O Krzycz więcej xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Chętnie poczytam dalej ;). Osobiście James Valdez już mi przypadł do gustu. Chociaż to jeszcze początek opowieści, więc trudno orzec!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Krzesło, Ty mój geniuszu <3 To jest po prostu super :3
    Jak Leo jest zajęty, to ja zarywam do James'a, a co! Zdradzisz, czyim on jest synem? Leona i...? XD

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehs.
    Dzieci naszych ulubionych bohaterów ! Tego jeszcze nie było ! xDD
    Jake Jackson ? ;ooooooooooo
    Fajnie xDD
    Pozdrawiam,
    Mad.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ide sie pociąć... mydłem hahahahah nie no to mnie rozwaliło :D A James takie wejscie smoka nie no rozwalilas system na maksa :D Ale tak sie zastanawiam skoro Valdez to znaczy ze jego mama jest hazel? :D

    OdpowiedzUsuń